Nie każdą wycieczkę da się fajnie opisać. Z różnych powodów: było za szybko, zbyt chaotycznie, się nie wie, gdzie się było. No naprawdę różnie to bywa.
Refleksja z wczoraj:
Panie Boże, daj mi więcej czasu na jeżdżenie w tygodniu, bo inaczej z niedosytu zajadę się w weekend.
Chleb ze świeżym chrzanem i kwaśnym mlekiem jest ok na rowerze. (Takie rzeczy tylko w Czeskiej Republice).
Potrzebuję dziesięciorzędowej 11-30 (Shimano odpada, prawda?)
I muszę umyć owijkę.
Wesołych Świąt.