czyli co ogarnąć przed wyprawą rowerową z noclegiem “na dziko”
Bikepacking to zabawa w życie, jakiego czasem pragniemy, ale na wypadek gdyby to jednak nie było to, ograniczamy ją do weekendów i wakacji. To połączenie rowerowej pasji i tradycyjnej włóczęgi z plecakiem, czyli backpackingu. To wszystkie najlepsze rzeczy, jakie daje kolarstwo, czyli swobodę podróżowania, prędkość przemieszczania się czy możliwość dotarcia w miejsca, gdzie inne środki lokomocji nie docierają oraz to, co najlepsze w pieszej turystyce, czyli bycie w miejscach, które na co dzień nie są domem, obcowanie z naturą i sprowadzenie egzystencji do pierwotnych czynności. To podróżowanie z lekkim bagażem, bez ciężkich bagażników i sakw, w którym, jak przez grubą słomkę, możesz sączyć różnorodne smaki: wolności, przygody, bliskości z naturą, niewygody, strachu, euforii… Bikepacking może, ale nie musi, być o zaspokajaniu podstawowych potrzeb, czyli o gaszeniu pragnienia, zaspokojeniu głodu i znalezieniu schronienia. Może też być o uniesieniu w obliczu piękna przyrody i o chyleniu czoła przed jej potęgą. Może zatem być o tym, o czym mogłoby być życie, gdyby nie było o pracy, pieniądzach, obowiązkach, związkach, dzieciach, śmieciach, globalnym ociepleniu, kryzysach i social mediach. Bikepacking, zatem, to takie “prawdziwe” życie w formule na weekend.
Bikepacking może być także o konsumpcjonizmie i gromadzeniu gadżetów, ale to już pozostaje indywidualnym wyborem tych, którzy go uprawiają. Dobry gadżet nie jest zły, wybór dobrego gadżetu wymaga przetestowania szeregu kiepskich gadżetów – to może prowadzić do kartonów wypełnionych gadżetami, ale nie musi. Czytaj, słuchaj, weryfikuj swoje potrzeby, odróżniaj je od zachcianek – będzie dobrze!
Czego potrzebujesz do bikepackingu?
Roweru, trasy, odrobiny kondycji oraz ekwipunku, który pozwoli Ci pokonać trasę i “przeżyć”.
Czym różni się bikepacking od turystyki rowerowej z sakwami?
Wszystko jest kwestią umowną, jednak korzenie bikepackingu głębiej tkwią w kolarstwie niż w turystyce. Można przyjąć, że bikepacking wziął się z potrzeby jeżdżenia na rowerze; szybko, daleko, a najlepiej szybko i daleko. Często używa się do niego roweru, który na co dzień służy do treningów i ścigania się i nie posiada bagażnika ani możliwości jego montażu – stąd bikepacking to torby i torebki, które mocuje się bezpośrednio do roweru, niezależnie od tego, czy to Grizl z milionem punktów montażowych, czy Pinarello Dogma z dwoma koszykami na bidon i uchwytem na Wahoo.
Po co w ogóle uprawiać bikepacking?
Żeby nie siedzieć nad Tik-Tokiem! Ale też po to, by spędzić weekend w gronie podobnych sobie zapaleńców, zaszyć się na noc w dziczy (poza zasięgiem rodziców, dzieci, szefa), napić się kawy parzonej na łonie natury, dojechać gdzieś, gdzie nigdy wcześniej się nie było, zmęczyć się i jednocześnie odpocząć.
Czy bikepacking zawsze oznacza spanie w hamaku lub pod namiotem?
Niekoniecznie. Tak zwany credit card bikepacking zakłada podróżowanie na lekko, bez ekwipunku noclegowego, ciężkich naczyń czy palnika gazowego, ale za to z odpowiednimi zasobami finansowymi, które pozwalają na spanie w hotelu, schronisku czy prywatnych kwaterach i spożywanie posiłków w restauracjach i knajpkach po drodze. Do wyboru, do koloru.
Co tak bardzo kusi w bikepackingu?
Iskra przygody i bycie bohaterem: że trochę straszno, że szelesty, że wilki i zimno, a ja daję radę. Dużo w bikepackingu jest spontanicznych decyzji i poczucia samowystarczalności: wytyczasz trasę, wybierasz wodopój i miejsce noclegu. Trochę walczysz z przeciwnościami, trochę się wyciszasz, uczysz, trochę stajesz się silniejszy, a może dużo silniejszy… wszystko to jednak odpowiedzi zapchajdziury. Kiedy próbuję ogarnąć to emocjami, gdy zastanawiam się, jaką lukę w duszy próbuję załatać, mam tylko jedną, wibrującą wysoko odpowiedź. Bikepacking to urywanie z dnia momentów, które na co dzień Ci się nie należą. To zabawa w niegrzeczne dzieci, w którą bawią się dorośli. To zostawanie na dworze po zmroku: oni wołają z balkonu, że “do domu”, Ty odkrzykujesz, że “już” i idziesz, powłócząc nogami, a potem myślisz “Niech to! Co mogą mi zrobić?” i nie wracasz, po prostu! Siedzisz za blokiem, tam gdzie oni nie widzą Cię z okna i wdychasz ten zapach, który pojawia się dopiero, gdy zajdzie słońce, trochę jakby jakieś kwiaty, trochę wilgoć. Masz przechlapane, ale wierzysz, że kiedyś takie przypały będą na legalu, że sobie to wywalczysz. Tak właśnie, po czterdziestce, wkręcasz się w bikepacking.
Czego uczy bikepacking?
Minimalizmu – z czasem dowiadujesz się / odkrywasz, bez których rzeczy możesz się obejść.
Planowania – począwszy od trasy, przez miejsca noclegowe, listę ekwipunku, po obmyślenie planu B w razie niepogody, awarii, kontuzji, nawału turystów, ataku kosmitów i innych nieprzewidzianych okoliczności.
Czytania map – po jakimś czasie szybciej zaczniesz zauważać brak mostu lub kładki, nie przeoczysz już gęsto (tzn. nierowerowo) ułożonych poziomic na trasie lub drogi krajowej, po której nie masz ochoty poruszać się rowerem, itp.
Elastyczności – nie zawsze plany da się zrealizować, ale zawsze można je zmodyfikować lub z pokorą przyjąć, że się nie udało. Wyciągając wnioski.
Zarządzania przestrzenią bagażową – ponieważ nie tylko to, co zabierasz ze sobą jest ważne, ale również, gdzie to umieścisz.
Komponowania zestawu odzieży – to bardzo indywidualna, ale niezwykle ważna kwestia. Co koniecznie zabrać, z czego zrezygnować, co doda komfortu, a co uratuje życie – na te pytania, z czasem, doświadczony bikepacker coraz łatwiej będzie sobie odpowiadał.
Podejmowania decyzji w obliczu zmęczenia i stresu – jasne, tego można nauczyć się pracując z psychopatycznym szefem, ale w bikepackingu zmęczenie i stres nie budzą niepokojących myśli o zmarnowanym życiu – to normalne elementy tego sportu, zwłaszcza jeśli bikepacking jest tylko częścią większego planu pt. wyścig ultra.
Dlaczego minimalizm w bikepackingu jest tak ważny?
Ponieważ w bikepackingu przede wszytkim chodzi o jazdę na rowerze, a jak wiadomo, im lżejszy rower, tym łatwiej i dalej można zajechać. Walka o gramy może przebiegać na drodze zakupu lekkich gadżetów lub na rezygnacji z niepotrzebnego szpeju. Pierwsze rozwiązanie zakłada zasobność portfela, drugie może ocierać się o ryzyko pozostania bez czegoś, co okoliczności “uznają” za kluczowe. Najlepiej zatem, gdy wybór rzeczy do spakowania opiera się o niezbędniki, które z czasem (lub napływem gotówki) można lajtować.
Czy bikepacking jest drogi?
Sama aktywność jest niezwykle tania: nie płacisz za transport, często nie wydasz ani grosza na noclegi, jedzenie wszędzie kosztuje podobnie, a wysiłek fizyczny wcale nie sprawia, że jesz dużo więcej (i drożej). Jednak sam podstawowy ekwipunek biwakowy, rower, ciuchy i elektronika to z pewnością spory jednorazowy wydatek. Dlatego dobrze jest dokonywać zakupów na raty (raz na jakiś czas), może nawet rozplanować je w kalendarzu lub na początek pożyczyć coś od znajomych.
Czy bikepacking może być niebezpieczny?
Podobnie jak kolarstwo i turystyka piesza. Zdarzają się wypadki, nieprzewidziane załamania pogody, czasem trafisz na nieprzychylnych ludzi… Piękno bikepackingu polega na tym, że na odpowiednim rowerze możesz trzymać się z daleka od ruchliwych dróg, a nawet w ogóle nie wjeżdżać na asfalt. Rozsądny wybór trasy i dobre przygotowanie na możliwe warunki atmosferyczne potrafią odżegnać wiele potencjalnych niebezpieczeństw. Ważne jest więc odpowiednie przygotowanie i świadomość potencjalnych ryzyk, które nie są bardzo odmienne od tych związanych z turystyką w ogóle. Zadbaj o to, by mieć co jeść i pić, zwłaszcza jeśli oddalasz się od cywilizacji, postaraj się o ochronę przed słońcem i adekwatną ochronę przed chłodem. Miej pod ręką apteczkę z podstawowym wyposażeniem, a w górach aplikację RATUNEK w telefonie.
Gdzie nocować podczas bikepackingowej wyprawy?
Jeśli nie czujesz się pewnie śpiąc w lesie czy w wyznaczonym punkcie biwakowym na świeżym powietrzu, możesz szukać pola namiotowego lub postawić na wersję de luxe i nocować pod dachem (gdzie pewnie będzie też ciepły prysznic, a może nawet i śniadanie!). Wersja “murowana i zadaszona” jest o tyle wygodniejsza, że nie musisz brać ze sobą śpiwora, maty, namiotu, hamaka lub bivi baga i nie straszne Ci niskie temperatury o trzeciej nad ranem. Wersja outdoorowa dostarcza jednak znacznie więcej emocji i taka właśnie wersja przetrwa w opowieściach, które opowiadać będziesz wnukom (nie musisz spodziewać się wnuków, by wyruszyć na bikepackingową przygodę, na szczęście to tak nie działa).
Żeby przekonać się, jak wiele możliwości darmowego, legalnego noclegu poza domem oferują polskie (i nie tylko) lasy, wejdź na stronę WIATING.PL
Pytania, na jakie musisz sobie odpowiedzieć, planując wyprawę z noclegiem “na dziko”:
-
Czy prognoza pogody jest korzystna
Deszcz i chłód to słabi kompani. Jeśli prognozy są kiepskie i możesz to zrobić, zrezygnuj. Jeśli bierzesz udział w bikepackingowym wyścigu, dobrze zabezpiecz ubrania i śpiwór przed wodą. I koniecznie zabierz wodoodporną kurtkę, a jeśli posiadasz, również spodnie.
-
Jaki dystans jesteś w stanie pokonać w ciągu dnia
Weź pod uwagę doświadczenia, jakie masz na koncie, jak dużo jeździsz, w jakim terenie, jaki dystans potrafisz przejechać komfortowo, jaki dystans będziesz w stanie zrobić z dodatkowym bagażem, itp. Jeśli do tej pory masz na koncie jedynie asfaltowe trasy, pierwszy bikepacking w terenie może okazać się potężnym wyzwaniem, jeśli na co dzień nie pokonujesz zbyt wielu przewyższeń, nie zaczynaj od bikepackingu po górach – to może Cię przerosnąć.
Jeśli zupełnie nie wiesz, jak oszacować dystans bikepackingowej wyprawy, sprawdź, jakie osiągasz średnie prędkości podczas swoich jazd. Podziel liczbę kilometrów przez 2 i pomnóż przez liczbę godzin, jaką masz do dyspozycji od startu wyprawy do zachodu słońca. Otrzymany wynik to liczba kilometrów, jaką prawdopodobnie uda Ci się przejechać w pierwszy dzień.
Na przykład:
Twoja średnia w terenie to 19 km/h
19 km/h : 2 = 9,5 km/h
Ruszasz o 8 rano, słońce zachodzi o 19:30 > masz do dyspozycji 11,5 h
9,5 km/h x 11,5 h = 109 km niespiesznej jazdy z kawą, piknikowaniem i robieniem zdjęć.
Jeśli nie chcesz się spieszyć, nie przekraczaj liczby wyliczonych kilometrów podczas planowania. Jeśli okazało się, że jesteś szybszy, niż myślałeś, będziesz mieć więcej czasu na odpoczynek po rozłożeniu “obozu” i więcej danych podczas kolejnego planowania.
-
Czy Twój rower jest w pełni sprawny
Czy napęd jest czysty i działa poprawnie. Czy okładziny w klockach mają wystarczająco dużo mięsa. Czy dokręcone są śruby w mostku i sterach. Czy opony mają szansę przetrwać długą drogę. Czy rower jest cichy podczas jazdy. Jeśli odpowiedź no choć jedno z tych pytań jest przecząca, odwiedź serwis lub zajmij się naprawami osobiście. Nie ruszaj na wyprawę na rowerze, który tylko czeka, żeby odmówić posłuszeństwa.
-
Ile masz przestrzeni bagażowej i czy jest ona wystarczająca do spakowania rzeczy do spania i reszty ekwipunku
-
Czy masz odpowiedni sprzęt, który pozwoli Ci na sprawną nawigację
I czy potrafisz się nim posługiwać, a w razie potrzeby zmienić trasę.
-
Czy Twoje lampki pozwolą Ci jechać w ciemnościach przez kilka godzin (nigdy nic nie wiadomo)
-
I najważniejsze: gdzie i jak zamierzasz spędzić noc
Od tego będzie zależał Twój ekwipunek i jego ilość. Jeśli masz pewność, że noc spędzisz pod dachem, w hotelu lub kwaterze, najcięższy, najbardziej nieporęczny (i najdroższy) sprzęt nie będzie Ci potrzebny. Jeśli planujesz nocleg na dziko, patrz punkt następny.
-
Czy posiadasz wszystko, czego będziesz potrzebować, by przejechać wyznaczoną trasę, przewieźć swoje wyposażenie, spędzić noc poza domem i wrócić
Co zabrać na bikepacking z jednym noclegiem
Podczas bikepackingu kluczowe jest zabranie tylko najbardziej niezbędnych rzeczy. Zestaw narzędzi rowerowych, lekka odzież wielowarstwowa, sprzęt biwakowy dostosowany do warunków, picie i żywność wysokoenergetyczna to podstawy. Sprzęt do parzenia kawy to bonus, który jest super i jeśli tylko masz ochotę go wozić – bierz.
Elektronika
- telefon
- nawigacja GPS
- lampka przednia i tylna (naładowane lub ze świeżymi bateriami)
- powerbank, który pozwoli na doładowanie telefonu i nawigacji
- odpowiednie kable
Jeśli w rowerze masz elektroniczny napęd, podładuj go przed wyjazdem.
Zestaw narzędziowy
W przypadku narzędzi, dobrze ustalić w grupie, kto co zabiera i dzięki temu ściągnąć parę gramów z własnego bagażu. Poniższa lista przewiduje narzędzia i części, których można użyć do naprawy najczęstszych usterek i defektów, typu przebita opona czy zerwany łańcuch. Wszystkie większe awarie i tak będą wymagały wizyty w warsztacie lub sklepie rowerowym i prawdopodobnie i tak mocno pokrzyżują plany. Nie ma sensu zabierać ze sobą zapasowej przerzutki, zestawu do odpowietrzania hamulców, czy opony. Większe awarie to pech, którego trzeba po prostu przełknąć.
- zapasowa dętka lub dwie
- komplet zapasowych klocków hamulcowych
- mała buteleczka oleju do łańcucha
- 2 łyżki do opon
- łatki do dętek, najlepiej samoprzylepne, co do których masz pewność, że działają
- zestaw naprawczy do tubelessów, czyli szydło i zestaw sztyftów (jeśli jeździsz na systemie bezdętkowym)
- zestaw kluczy imbusowych i śrubokrętów (ewentualnie skuwacz do łańcucha)
- spinka pasująca do Twojego łańcucha
- pompka
- kilka trytytek, czyli plastikowych opasek zaciskowych do kabli
- kawałek mocnego sznurka
- para lateksowych lub nitrylowych rękawiczek do brudnej roboty
Sprzęt biwakowy
Podczas, gdy dwie poprzednie listy to rzecz dość stała, lista sprzętu biwakowego/noclegowego będzie zależeć od warunków, preferencji i planów. Może ograniczyć się do samego śpiwora lub nawet samego bivi baga w przypadku bardzo ciepłych nocy i niewielkich wymagań użytkownika w zakresie komfortu, a może być nieco dłuższa, jeśli stawia się na komfort. Tę listę należy traktować orientacyjnie, a ostateczny wybór oprzeć na rozsądnych kalkulacjach.
- dmuchana mata/materac/karimata do położenia na ziemi (wersja cieplejsza)
- lub hamak (wersja na bardzo ciepłe dni – hamak bez dodatkowej osłony termicznej lub/i przed wiatrem to jedna z najzimniejszych opcji noclegowych choć bez dwóch zdań jedna z najbardziej otulających i uspokajających, sprzyjających dobremu odpoczynkowi).
- namiot/bivi bag/tarp/folia NRC w zależności od warunków pogodowych i w przypadku braku możliwości noclegu w wiacie lub pod innym zadaszeniem
- śpiwór (pamiętaj, że lekkie puchowe śpiwory bardzo nie lubią wilgoci)
- nóż
- krzesiwo lub zapalniczka
Opcjonalnie
- kubek (na herbatę, kawę lub zupkę)
- łyżka
- palnik i paliwo
Odzież
Naprawdę porządnie przestudiuj prognozy pogody i nie porywaj się na bikepacking, gdy są bardzo niekorzystne. To nie ma sensu. Jazda w deszczu, rozbijanie obozu w wichurze, brak możliwości wysuszenia ciuchów czy ogrzania się uczyni z takiej wyprawy niepotrzebną walkę. Dodatkowo kumulacja zmęczenia i chłodu w nocy potrafią być bardzo przykre, gdy dodasz do tego deszcz i wiatr, jedna aspiryna nad ranem może nie pomóc.
Ciuchy, które musisz mieć podczas bikepackingowej wyprawy:
- 1 zestaw ciuchów do jazdy (w tym spodenki z wkładką, koszulka z krótkim lub długim rękawem w zależności od temperatury, skarpety)
- buty
- podkoszulka lub top
- komin
- skarpety na zmianę
- kask
- okulary
- oddychająca kurtka z kapturem chroniąca przed wiatrem/deszczem (którą po skompresowaniu możesz przewozić na kierownicy) lub lżejsza oddychająca kurtka bez kaptura
- ciepła warstwa na wieczór i poranek (lekka puchówka, primaloft, hybrydowa kurtka lub polar)
- ciepła czapka
- legginsy / kalesony / cienkie spodnie
- cieplejsza koszulka do przebrania na wieczór i noc (może być kolarska na drugi dzień jazdy)
Opcjonalnie
- rękawiczki kolarskie z pełnymi palcami
- czapeczka kolarska z daszkiem pod kask
- nogawki i rękawki kolarskie
- ciepła, szybkoschnąca kamizelka – świetna latem
- ciepłe skarpety
- zestaw ciuchów do jazdy na drugi dzień (przemyśl inwestycję w kolarską koszulkę z wełny merino – dobrze oddycha, jest przyjemna w dotyku i nie utrzymuje przykrych zapachów, a więc można w niej jeździć dwa, a nawet kilka dni z rzędu)
- klapki
Apteczka
- łapka do wyciągania kleszczy
- kilka plastrów
- kilka sztuk pasków do zamykania ran
- środek do odkażania ran (mała woda utleniona lub octenisept)
- jałowa gaza
- leki, jeśli bierzesz na co dzień
Kosmetyczka
W kosmetyczce bikepackersa dobrze sprawdzają się drogeryjne jednorazowe próbki. Nawet tzw. maść na ból d. (chamois cream) jest do dostania w małych saszetkach – a to kosmetyk, który naprawdę się przydaje.
- szczoteczka do zębów (pro tip: możesz odpiłować spory kawałek zwykłej szczoteczki, żeby otrzymać profesjonalną bikepackingową mikroszczoteczkę)
- mała pasta do zębów (zabranie tego niezbędnika można znów ustalić ze współtowarzyszami)
- małe mydło w kostce (podwędzone z hotelu podczas ostatniej delegacji) zawinięte w foliowy woreczek
- spray na komary
- krem z filtrem
- mały ręcznik lub szmatka z mikrofibry
Jedzenie
Puszki i słoiki zostaw w domu. Możesz wypróbować liofilizowane posiłki, które zalewa się gorącą wodą, możesz przygotować kanapki lub liczyć na lokalną gastronomię i wiejskie sklepiki. Bez dwóch zdań wieczorne ognisko i możliwość przygotowania wspólnego posiłku to element, dla którego warto w ogóle ruszyć się z domu.
Co jeszcze?
Koniecznie jakaś gotówka, dokument tożsamości, karta płatnicza (na wypadek, gdyby padł telefon) i przynajmniej parę batoników lub żelki na czarną godzinę.
Zbieraj zatem ekipę, pakuj ekwipunek i ruszaj w drogę!
Ten tekst wymyśliliśmy z Krystianem z JMP SPORTS WEAR S.C.
Chcieliśmy trochę poopowiadać o ich ciuchach, które sprawdzą się w bikepackingu i o sprzęcie biwakowym od Lesovika, który znajdziecie u nich w sklepie. Krótszą wersję tekstu wraz z linkami do ciuchów i sprzętu biwakowego znajdziesz na stronie JMP. U mnie tylko link do żółtej gravelowej kurtki z kapturem, z której korzystam i chwalę. Mam nadzieję, że coś ciekawego udało Ci się tu znaleźć. Jeśli masz uwagi, pytania, pisz śmiało.
Wpadnij też do mojego sklepiku, gdzie znajdziesz niebiańsko miękkie czapki z wełny merino, które robię na drutach, kiedy już nie mam ochoty na więcej pracy i rozmyślań.
Może zamiast wirtualnej kawy, wesprzesz mnie zakupem czegoś dla siebie…