To było dwa lata temu. Przeziębiłam się potem. Nie umarłam, ale bakcyl zagnieździł się w ciele i toczy swe trucizny. Ciało żyje, oddycha, jest rumiane, piegi się śmieją na twarzy i oczy wciąż błyszczą, ale serce i mózg walczy szarpane uderzeniami choroby. Cyklokrosseum bacterium – euforia, tęsknota, pożądanie, gorączka i katar.

 

Mordor

Dwa lata temu kolega zabrał nas do Szczekocin na Puchar Polski. Miałam swój aparacik, kaloszki, puchową kurtkę i wełnianą czapę. Zawodnicy w 99% stanowili dla mnie obcą gawiedź, nikt zresztą zbytnio się ze sobą nie spoufalał. Nic nie wiedziałam o przełajach poza faktem, że mają być schody, przeszkody, piaskownica i podbieg. Schodów nie było. Czułam się tym mocno zawiedziona. Trasa wydawała mi się beznadziejnie łatwa i nudna. Nie miałam pojęcia, że nie wolno mieć bidonu, że opony winne mieć 33 mm. Nie pamiętam, czy wiedziałam, kim jest Sven Nys. Z pewnością nie wiedziałam, ile ma lat. Słyszałam trenerów o wyglądzie jak z poprzedniej epoki, rzucających obrzydliwe przekleństwa na dzieciaki walczące na piaszczystym podbiegu. Wszystko było nadęte, przegniłe. To nie był mój świat. Nie chciałam nawet, żeby ten świat zbliżył się choć trochę do mojego. To było jak Mordor w wyobrażeniach mieszkańców Rivendell: zimny, ciemny, opanowany przez siły zła i odbierający nadzieję.

 

Niestety popełniłam wtedy błąd: przejechałam się na przełajówce.

 

Możecie mi skoczyć

Jeździliście kiedyś szosówką po polnej drodze? To nie jest jak przekroczenie granic Mordoru, pełne strachu i tęsknoty za lepszym światem. To jest jak „Możecie mi skoczyć!”

Na przełaju jest podobnie. Tylko bardziej!

 

Jeździłam sobie w kółko po trawniku w moich kaloszach i puchowej kurtce i zachciało mi się. Jeszcze nie na śmierć i życie, ale Frodo Baggins poczuł zew „złego”.

Rzucono na mnie urok, choruję, drżę i pocę się, gdy patrzę na przełajowców. Jestem w stanie wierzyć w reinkarnację. Jest mi to bliskie, jakbym robiła to całe życie. A nie robiłam… Bu!

 

Cholernie łatwe cross country

Ten koślawy rower jest sednem tego sportu. Błoto, piasek, i chłód to tylko sceneria. Las Vegas, w przeciwnym razie, musiałoby zostać wykreślone z klasyfikacji Pucharu… Dopóki nie startujesz na przełajowym rowerze, bierzesz udział jedynie w cholernie łatwym xc. Tylko tyle. Cholernie łatwe cross country…

 

Kolarstwo przełajowe jest pierwotne. Rower jest pierwotny, zasady są pierwotne, konkurencja jest pierwotna, emocje są pierwotne. Przełaj nie jest „ąę”, jak zdaje się niektórym. Dobrze wygląda na Instagramie, ale to o niczym nie świadczy. „Lajki” nie płyną od zblazowanych fanów. Są od tych zaczarowanych, którzy kochają jeździć na rowerze, bez blichtru, bez błyszczącego lakieru, bez przybijania piątek, albo z przybijaniem, jak kto woli, dla tych, co myślą: „Chcę wyjść z domu i jechać przed siebie… I możecie mi wszyscy skoczyć!” Jest w tym coś, romantycznego: jakaś niedola i walka, są kłęby chmur i mżawka i rzadkie plamy bladego słońca. Błoto? Dobra, jak chcecie, może być i błoto!

 

Testosteron

Cyklokros jest seksowny. Ocieka testosteronem. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Po prostu jest. Seksowne jest coś w połączeniu kierownicy baranka, offroadu i prędkości. Mam podobne odczucia oglądając Strade Bianche. Nie mam ich patrząc na etap le Tour i nie czuję takiego podniecenia patrząc na „najbłotnistsze”enduro.

 

Na kolana rzucił mnie Tabor i zeszłoroczne Mistrzostwa Świata. Dla Czechów kros, zaraz po hokeju, jest sportem narodowym. Rozumieją go i potrafią kibicować.

Najpiękniejszy jednak wyścig przełajowy, którego nigdy nie widziałam na żywo, to the 3 Peaks Cyclo-Cross w Anglii. Jeśli kiedykolwiek będę miała okazję go oglądać, zrobię to z siodełka. Ciężki i długi, jest swoistym cyklokrosowym maratonem po wzgórzach Yorkshire Dales. Wrzosy, owce, setki uczestników i duch Emily Bronte. Szukajcie zdjęć z tegorocznego po 27 września.

 

Moczary

Dziś, po pięciu i pół tygodniach od złamania obojczyka wsiadłam na rower. Na jaki? Na przełaj. Dlaczego? Bo i tak bym na niego o tej porze roku wsiadła. Odstawiam górala. Może do wiosny. Detoks od MTB. Nadeszła era szybkości, przecinania błotnistych kałuż siekierą grubości 33 milimetrów, zamiatania tylnym kołem w piachu. Czas odrobinę zimnych pośladków i czerwonego nosa. Frodo Baggins wkracza do Mordoru.

_

 

Oko Saurona wciąż jednak patrzy i nie pozwoli Frodowi przejść przez Mordor bez szwanku: będzie żądał licencji, będzie rzucał przekleństwa i złe spojrzenia, będzie wabił w różne odległe krainy i nasyłał swoich wysłanników bez agrafek i chipów, by ostatecznie zgładzić słabego niziołka dwucalową oponą mtb i zjeść go amortyzowanych widelcem.

 

 

cyclocross