“Trrrr, trrrr, trrrr, trrrr.” Robią trawy z tyłu domu. Powietrze ma konsystencję towotu. Ogród pachnie miętą, suchym żwirem i podkładami kolejowymi. Upał wlazł już we wszystkie zakamarki. Jest w głębokim cieniu pod schodami, bucha stamtąd zmieszany z jakimś nieprzyjemnym nieznanym zapachem. Kiedy przechodzi się obok, nieruchome powietrze płoszy się i stęchlizna spod schodów, jak złośliwy kot, wyciąga swoją łapę i chwyta gorącymi pazurami za skórę.
W lodówce zostało jeszcze trochę soku.
Wewnątrz jest chłodniej ale wilgotniej i skóra zaraz pokrywa się kropelkami potu. Małe kropelki łączą się w końcu w strużkę, która jak ciepły pająk zaplątany pod koszulą przebiega między piersiami i po plecach, wzdłuż zmęczonego kręgosłupa. Firanka jest nieruchoma. Leciutka kwiecista siateczka dotyka delikatnie podłogi i nie ma siły ulec powietrzu, to ponad jej siły. Gdzie się schować, gdzie uciec? I co to za dom? Kafle na podłodze są równe, stare. Jeden pęknięty hipnotyzuje. To najważniejsza rzecz na świecie: stać tam ze szklanką jasnoróżowego kompotu i gapić się w tą szczelinę wypełnioną kurzem i łapkami much spadającymi z lepu powieszonego pod szklanym żyrandolem. “Wszystko umarło.” Kołatało mu w głowie. “Idzie burza.”

Obudziła się. Nie chciała spać do osiemnastej. Ciężka, wilgotna kołdra w każdym miejscu była równie gorąca. Za zamkniętym oknem ryczała ulica. Bez ustanku. Samochód za samochodem. Wydawało jej się, że szum jest większy niż zwykle, że słyszy bryzgi wody zasysanej i wypluwanej przez bieżniki ich niemal roztopionych opon. Nie było słońca. Nie było deszczu. Był tylko upał. Mogła przeciągnąć się jak kotka, rozłożyć nogi, wyprężyć ciało i poczuć się seksownie, dobrze… Tylko po co? Czy nagość jest seksowna? Czy kiedykolwiek była? Nie umiała sobie przypomnieć.
W lodówce zostało jeszcze trochę soku.
Czuła w ustach smak pragnienia. Kwaśny, zły. Co powie, jeśli zadzwoni?
“Nie idę dzisiaj z Tobą na rower.”

……………………….
Nie potrafię chyba pisać fikcji. Chciałabym siadać co wieczór i pisać dalszy ciąg… Nie wiem czy ta historia gdzieś prowadzi… Na razie skończę ją tak.